wyświetlenia
Ludzie są trichromatami. To oznacza, że widzimy trzy podstawowe barwy: czerwoną, zieloną i niebieską. Mieszając się one tworzą szeroką paletę kolorów, w tym bardzo intensywny pomarańcz, który widzimy u tygrysów. Jednak większość dużych zwierząt kopytnych - główne ofiary tygrysów - ma zupełnie inny układ wzrokowy. Są dichromatami, co oznacza, że widzą tylko dwa kanały kolorów: zielony i niebieski. Nie mają receptorów odpowiedzialnych za odbiór czerwieni, a więc nie są w stanie odróżnić koloru czerwonego, pomarańczowego ani różowego.
W praktyce oznacza to, że jaskrawe futro tygrysa, widziane przez nas z daleka, dla jelenia lub dzika wygląda jak wyblakła żółć albo zieleń, bardzo podobna do otaczającej roślinności. W dżungli, pełnej gęstych zielonych liści i żółtawych traw, taki kolor świetnie imituje naturalne tło. Dodatkowo czarne pręgi, które z bliska wydają się geometrycznym wzorem, z większej odległości łamią kontury ciała, przez co tygrys staje się jeszcze trudniejszy do zauważenia.
To właśnie dzięki tej różnicy w postrzeganiu barw tygrysy mogą podchodzić bardzo blisko do swoich ofiar, zanim te zorientują się w zagrożeniu. Choć wydaje się to sprzeczne z intuicją – pomarańczowy drapieżnik ukryty w zielonej dżungli - natura zaprojektowała to perfekcyjnie. Kolor, który dla człowieka jest intensywny i „niekamuflujący”, dla ich ofiar jest niemal niewidoczny.
To jedno z najlepszych przykładów na to, że wygląd zwierząt jest wynikiem ewolucji dopasowanej nie do naszych oczu, lecz do oczu tych, które muszą je zauważyć - lub nie zauważyć - żeby przetrwać. Tygrys nie jest więc pomarańczowy „dla świata”. Pomarańczowy jest tylko dla nas.
Rozmowy na Facebooku