wyświetlenia
Ratownicy TOPR przyznają, że to wezwanie zaskoczyło ich równie mocno, jak samych turystów zapadający zmrok. W poniedziałek po godzinie 18.00 grupa około trzydziestu osób przebywająca w rejonie Włosienicy poprosiła o pomoc, bo nie była przygotowana na zejście pieszo w ciemnościach.
Z relacji ratowników wynika, że ludzie ci liczyli na powrót wozami konnymi, ale ostatni kurs już odjechał. W efekcie turyści utknęli na szlaku i postanowili zadzwonić po pomoc.
Ratownik TOPR, Krzysztof Długopolski, tak opisał sytuację:
„30 osób na Włosienicy… zgłaszali, że koniki odjechały. Jesteśmy zmęczeni, nieprzygotowani, nie byliśmy nastawieni na taką wędrówkę i dramat. Grzecznie dogadaliśmy się, że trzeba sformować szyk i podążać do Palenicy.”
Jak przekazał, ostatecznie nikt nie potrzebował interwencji medycznej, a turyści zeszli o własnych siłach. Ratownicy towarzyszyli im i pomagali zachować porządek w kolumnie, by cała grupa bezpiecznie dotarła do Palenicy Białczańskiej.
TOPR po raz kolejny apeluje do wszystkich turystów o rozsądek i właściwe planowanie górskich wycieczek. W listopadzie w Tatrach zmrok zapada już około 16:00–16:30, a warunki w wyższych partiach gór szybko się pogarszają. Warto mieć ze sobą latarkę, odpowiednie obuwie i nie liczyć na ostatni kurs konny jako jedyny sposób powrotu.
Źródło informacji: doniesienia prasowe, CC BY-SA 3.0 wikipedia
Rozmowy na Facebooku